Kto prawdziwie miłuje Boga, ten wszystko miłuje, cokolwiek jest dobrego, i cokolwiek jest dobrego pragnie, i cokolwiek jest dobrego popiera, i cokolwiek jest dobrego pochwala, i z każdym dobrem się łączy, i wszędzie gotów go bronić, i wszelką cnotę sercem obejmuje, i niczego nie kocha, tylko prawdę i co jest godnym kochania.
Czy sądzicie, by ten, kto prawdziwie miłuje Boga, mógł jeszcze kochać się w marnościach ziemskich? Nie może, nie potrafi już przywiązywać się do bogactw ani uciech, ani do czci tego świata, ani wdawać się w spory, ani dopuścić do siebie jakieś uczucie zazdrości. A wszystko to dlatego, że niczego nie ma już na myśli innego, tylko upodobanie Tego, którego miłuje. Umiera z pragnienia posiadania miłości Jego: życie swoje ochotnie gotów oddać w ofierze, jeśliby przez to mógł stać się przyjemniejszy w oczach Jego. Czy taka miłość może się ukryć? To niepodobna! Zobaczcie takiego Pawła świętego, taką świętą Magdalenę. Pierwszy, w trzy dni po nawróceniu, uczuł w sobie ranę przyciskającej go miłości, druga - od pierwszego dnia. I jakże nam ta różnica dobrze maluje różny sposób działania miłości!
Bo miłość ma swoje stopnie wyższe i niższe, i z jaką siłą pała wewnątrz, z taką oznajmia siebie na zewnątrz. Jeśli jest wielka, wielkie będą jej objawy, jeśli mała - małe. Ale czy będzie większa lub mniejsza ta miłość Boża, zawsze się ją pozna. Miłość Boża nie może się ukryć ani być ukryta; jeśli jest sprawiedliwa i słuszna - zawsze w sobie wzrasta. Tak wiele rzeczy obejmuje, że nie widzi, by mogła czegokolwiek nie kochać, mając niezliczone motywy do miłowania. Jeśli ktoś dla miłości tak oczywiste i liczne oraz poważne znosi utrapienia, podejmuje prace i gotów jest dla niej przelać krew, czego przykład mamy w miłości Chrystusa ku nam, posiada mocny fundament pewności i o niej wątpić nie może.
Oby Boski Majestat i nam dał jej zakosztować, zanim nas zabierze z tego życia! O, jakie to będzie w chwili śmierci uszczęśliwienie nasze, gdy będziemy mogli sobie powiedzieć, że nad wszystko miłowaliśmy Tego, który teraz będzie nas sądził! Z jak bezpieczną ufnością staniemy przed Nim, choć z całym brzemieniem win naszych! Nie będzie to wejście do obcej krainy, ale wejście do ojczyzny, bo jest to kraina Tego, którego umiłowaliśmy i który nas miłuje.