"Jeden z żołnierzy przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda". Krew dająca światu życie wypłynęła z boku Chrystusa, z boku nowego Adama, bo "pierwszy człowiek, Adam, stał się duszą żyjącą, a ostatni Adam - duchem ożywiającym". Z boku tego Adama płynie życie Kościoła, a my jesteśmy Jego członkami, "utworzeni z Jego ciała i kości".
Może o tym mówił Chrystus, gdy powiedział te słowa: "Poznałem, że moc wyszła ode Mnie". Oto moc wyszła z Chrystusa, a Jego samego nie umniejszyła, gdyż była to moc Ducha; Duch zaś jest niepodzielny i "udziela każdemu tak, jak chce".
Oto Ewa, matka żyjących. Żyjących, bo jeśli dobrze zrozumiemy słowa anioła: "Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?", to pojmujemy, kim są ci umarli. To ludzie będący z dala od Chrystusa i nie mający w sobie życia, bo Chrystus jest życiem. Matką żyjących jest więc Kościół zbudowany przez Boga, a jego kamieniem węgielnym jest Chrystus. "W Nim zespalana cała budowla rośnie na święty w Panu przybytek". I wciąż ona wzrasta, by stanowić święte kapłaństwo.
Przyjdź, Panie Boże, buduj dalej swoją społeczność! Niech też nadejdzie i Twój Sługa, bo wierzę w to, co powiedziałeś: "On moje miasto zbuduje".
Oto matka wszystkich i świątynia duchowa; oto społeczność wiecznie żyjąca, bo śmierć nie ma do niej dostępu; oto miasto Jeruzalem, teraz jeszcze na ziemi, ale które będzie wzięte, porwane w przestworza i przeniesione do nieba. Taka bowiem jest nadzieja Kościoła. O niej wspomina święty Paweł: "Będziemy porwani w przestworza, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem".
Dla zbudowania tej społeczności wielu było posłanych: patriarchowie i prorocy, i archanioł Gabriel, i aniołowie; a zastępy niebieskie wielbiły Boga, gdy chwila jej wzniesienia była już bliska. Wielu było posłanych, ale budowniczym jest Chrystus. I nie On sam jeden, bo i Ojciec jest obecny; a chociaż Chrystus buduje, to zasługę przypisuje nie tylko sobie. Salomon budował świątynię, a była ona obrazem Kościoła, i pracowało przy niej "siedemdziesiąt tysięcy noszących kamienie i osiemdziesiąt tysięcy rozłupujących skały". Niech nadejdą ci posłani, niech się znajdą obrabiający kamienie, niech zdejmą z nas wszelkie naleciałości i wygładzą wszelkie nierówności; niech przyjdą ci, którzy je poniosą, bo jest napisane: "Twoich synów na ramionach nieść będą".