Antonin sprawował posługę pasterską przez trzynaście lat, podziwiany przez wszystkich. Przede wszystkim chciał, aby służba w jego domu była skromna i niewielka, zaledwie taka, która wystarczyłaby do wykonywania koniecznych prac. Wykluczył wszelki przepych i zbytek w sposobie żywienia i ubiorze u siebie i u swojej służby. Nie posiadał żadnych klejnotów czy dóbr, złotych czy srebrnych naczyń, psów czy koni, jak to jest u wielu biskupów. Na wypadek ostatecznej potrzeby miał w domu tylko jednego małego muła, którego zresztą otrzymał w darze. Powiadał, że nie przystoi biskupowi wydawać dóbr pochodzących od ubogich na żywienie zwierząt czy też kupować za nie jakąkolwiek zbyteczną rzecz.
Kierowanie wszystkimi dobrami i majątkami oraz całością spraw domowych powierzył zarządcy, a sam troszczył się o sprawy duszpasterskie. Całą swoją służbę, którą często zachęcał do życia w bojaźni Bożej, kazał jak najlepiej odżywiać, wykluczając jednak zawsze wszelki zbytek.
Sam zadowalał się wspólnym dla wszystkich posiłkiem, zupełnie zresztą nie zwracając na niego uwagi. Nocą zawsze wstawał, i to tak gorliwie, aby wyprzedzić dzwon na Jutrznię w kościele katedralnym. Gdy razem ze swoim duchowieństwem odprawił Boskie Oficjum w wielkim skupieniu i podniosłym nastroju ducha, resztę czasu, która mu pozostała do Tercji, poświęcał na świętą lekturę lub pisanie ksiąg.
O godzinie trzeciej odprawiał Mszę św., którą opuszczał tylko z powodu wielkiej konieczności. Po odprawieniu Mszy resztę dnia aż do późnej nocy przeznaczał w całości na wykonywanie obowiązków pasterza, z wyjątkiem czasu koniecznego dla zaspokojenia potrzeb ciała.
Napływało do niego wiele spraw z miasta, nie tylko od duchowieństwa, lecz także od świeckich, którzy przy powszechnej zgodzie odsyłali je do niego jako do najlepszego i najbardziej sprawiedliwego sędziego. Codziennie jego dom był pełen zakonników. Jedni przychodzili po jałmużnę (gdyż wszystkie swoje dobra rozdawał ubogim), inni prosili go o pewny i prawdziwy wyrok w sprawach wątpliwych.
Tak wielką bowiem miał znajomość Pisma Świętego, taką biegłość, takie doświadczenie w udzielaniu porad, że nie tylko mieszkańcy miasta, ale i liczni przybysze, książęta i biskupi, wysoko cenili sobie jego zdanie w bardzo poważnych sprawach. Z tego to właśnie powodu zaczęto go już wcześniej nazywać bratem Antoninem Doradcą; tym bowiem zdrobniałym imieniem zwykli na niego mówić, zanim został biskupem.