Bóg mi jest świadkiem, że wraz z moimi braćmi nie uchylam się od żadnych trudów i wysiłków w wytrwałej pracy dla chwały Bożej i w służbie Kościoła dla zbawienia dusz. Potrzebuję jednakże miejsca, w którym mógłbym zebrać moich współpracowników i przygotować ich do pracy apostolskiej. Z całej duszy pragnę oddać się Chrystusowi, naszemu Odkupicielowi, i duszom zbawionym Jego Krwią Przenajświętszą. Widzę bowiem, jak się pogarsza położenie ludu chrześcijańskiego i jak szerzy się zło po części dlatego, że brak jest sług Bożych, a są również i tacy, którzy działają na szkodę owczarni Chrystusa.
Ja zaś nie szukam własnych korzyści, bo gdybym ich szukał, to gdzieżby mi było lepiej niż w Warszawie, pośród moich współbraci, patrząc na ich prace i wraz z nimi się radując? I w moim już nieco podeszłym wieku nie narażałbym zdrowia wystawiając się na zmienną pogodę, odczuwając głód i niedostatki, przeżywając różne utrapienia.
Nie daj, Boże, abym miał szukać i pragnąć własnych wygód. Chwała Boża, dobro Kościoła i zbawienie dusz, które wszędzie jest obecnie narażone na niebezpieczeństwo, to tylko leży mi na sercu. Poza tym nieustannie błagam Króla niebios, aby dobrze usposobił serca tych, którym On sam dał władzę.